Data: 28 lipca – sobota
Miejsce: Puszcza Notecka baza ZHP Poznań–Wilda, obóz RR i okolica
„niespodzianka :)”: suchy prowiant
Dyżur: Koty
Motyw: Skaut jest posłuszny
Link do zdjęć: https://picasaweb.google.com/117854571035940874831/28LipcaSobota
Wszystko inaczej. Bez apelu, bez mundurów i na śniadanie to i owo! Poza tym od rana rozpierała nas duma. Naszym udało się podejść obóz ZHP, zdjąć ich sztandar i zawiesić na bramie... pewną klapę ...! Od wczesnej godziny chodziliśmy zadzierając nosa oraz spoglądając z politowaniem na harcerzy.
Przerażające różnice wprost wstrząsnęły nami.
Akcja „błysk” tym razem nazywała się inaczej. Akcja „chaos” polegała na składaniu, rozkładaniu, przenoszeniu w tę i z powrotem, zanoszeniu do magazynu i przynoszeniu z niego. Zamieszanie i polecenia wydawane mąciły nam w głowach, a winny był deszcz, który nie mógł się zdecydować czy moczy namioty, czy nie. Jednak w końcu pożegnał nas wielką ulewą. Ale to dopiero po południu. Łaska naszego Pana była z nami do końca. Na drogę rozdano nam prowiant, zawierający: soczek w kartoniku, gumę balonową, gumę do żucia, lizaka i batonika.
Gdy skończyliśmy, nastąpiła bardzo smutna chwila... Trzeba było pożegnać Lynne i Isaaca... Wszyscy to bardzo przeżyliśmy. Potem zbieranie podpisów, ostatnie zdjęcia i koniec... Po południu – zamiast zabawy – jazda autokarem, wieczorem – zamiast ogniska – opowiadanie rodzicom jak było, w nocy – zamiast warty – spokojny sen... Kadrze za zorganizowanie tego obozu bardzo dziękujemy i nie możemy doczekać się kolejnego!
Dh Bazyl
fotografia:
Dh Bazyl 85%, Dh Daria 10% i 5%... pozostanie na zawsze tajemnicą
Data: 27 lipca – piątek
Miejsce: Puszcza Notecka baza ZHP Poznań–Wilda, obóz RR i okolica
„niespodzianka :)”: ciastko francuskie
Dyżur: Kruki i Niedźwiedzice
Motyw: Skaut jest uprzejmy
Link do zdjęć: https://picasaweb.google.com/117854571035940874831/27LipcaPiatek
Ranek jak ranek... prócz... śniadania. Tym razem to i owo. Niezwykła różnorodność.
I sukces. Dzięki zreformowanym przez Druha Janka, ochotniczym wartom, udało nam się odeprzeć atak harcerzy. Wyczailiśmy ich czających się w ciemnościach.
Przed południem Rysie stworzyły coś, o czym nikt inny by nie pomyślał – SPA. Nałożyły sobie maseczki z papierowych ogórków, wdychały upiększające zapachy mydełek i nakładały maseczki z kremów typu NIVEA. Każdy chciał dołączyć, lecz... prywatna to instytucja i wejść można było tylko w różowej koszulce i wzroście max 120cm.
Po południu grupa piąta zaprezentowała nam Amerykę Południową. Zadanie z wybraniem przewodnika było świetne i bardzo dobrze przemyślane. Wygrała drużyna dwa. Tego też dnia odwiedziła nas drużyna ZHP z podarkiem, prosząc o pokój. Widzicie jakie wpływy mają Rysie?
Ognisko tym razem miało charakter uroczysty. Cóż ostatnie ognisko – obrzędowe. Kilkoro z nas zakończyło próby, inni stali się skautami, w każdym razie wszystko poszło tak jak planowano (nie licząc napaści komarów i zdjęć).
Czas uderzyć w kimono!
Dodatkowe informacje:
- Dzisiaj ujrzeliśmy wyjątkowo śmieszną scenę. Jeden z druhów, zawołany na zbiórkę, wyszedł z namiotu umorusany, a słoik czekolady był do połowy zjedzony. Na pytanie czy to jego sprawka, odpowiedział, że oczywiście nie. Aż strach pomyśleć, co w takim razie miał na twarzy.
Data: 26 lipca – czwartek
Miejsce: Puszcza Notecka baza ZHP Poznań–Wilda, obóz RR i okolica
„niespodzianka :)”: nektarynka
Dyżur: ZHP
Motyw:
Linkdo zdjęć: https://picasaweb.google.com/117854571035940874831/26LipcaCzwartek
Skaut jest wierny
Tym razem dzień rozpoczął się inaczej. Na apelu każdy namiot został obdarowany... słoikiem czekolady! Był to rodzaj przeprosin za błąd kadry. Oni radośnie pompowali, a myśmy się oblizywali.. Więc na śniadanie tym razem: to i owo z czekoladą. Ach, dziękujemy kadrze za ten przepiękny dar. Nigdy nie zapomnimy wzroku harcerzy spoczywającego na naszych kanapkach.
Przed południem drużyna Sokołów i zastęp Kruków wybrała się na wspólną wędrówkę do Nadleśnictwa, by usłyszeć różne ciekawostki na temat Puszczy Noteckiej, okolic i nieistniejącej już wsi Radusz. Przyznajemy się, zgubiliśmy drogę. Ale winę (uzasadnioną zresztą) zwalamy na źle poinformowaną Panią z Nadleśnictwa, która pokierowała nas do innej leśniczówki. Dzięki skrótom dotarliśmy w końcu. Szczerze powiem, że z całego wykładu pamiętam coś o robaczkach i MÓWCĘ, który nadawał jak karabin. W pewnym momencie zaczęliśmy skupiać się tylko i wyłącznie na ruchach wykonywanych przez owego mężczyznę. Zaskakujące, że się nie spocił.
Wróciliśmy samochodem Druha Andrzeja.
Po południu grupa czwarta zaprosiła nas do Ameryki Pn. Nie będę jej chwalić, ponieważ byłam w tej grupie i byłoby to ciut niegrzeczne. Jednak pochwalę Druha Rafała Nowaka. W próbie na Indianina dostał za zadanie narysować portret jednego z chłopców płynną czekoladą. Wykonał je doskonale i jeszcze lepiej (zdjęcie dzieła znajduje się pośród innych). Konkurencje wygrała drużyna numer cztery.
Po konkurencjach zorganizowany oddział Rysiów wyruszył zaatakować obóz ZHP. Plan był prosty: zastęp tzw „różowy” przechodzi główną bramą do bazy wroga i każe się poddać (oddać sztandar). Wkroczyliśmy zdecydowanie na teren harcerzy. Rysie poprosiły bardzo „niegrzecznie” o audiencję u dowódcy. Gdy ów się pojawił zażądały sztandaru lub krzyża harcerskiego komendanta. Oczywiście odmówiono im. Oddział odwrócił się na pięcie i zacierając drobne rączki wrócił do obozu... Ich zemsta już wykluwała się w główkach.
Potem - wesołe ognisko. Eniu i Geniu wystąpili razem, bili się o dziewczynę i zwycięzca nawet z nią zatańczył. Później wszyscy razem ruszyliśmy w tan. Oglądając zdjęcia można stwierdzić, że był to iście wieczór duchów, gdyż nasze ciała omdlewały po gorącym dniu a obraz się dublował.
Tak minął nam czwartek.
Dodatkowe informacje (cytaty niekoniecznie z czwartku):
- Na rozkaz drużynowego:
„- Zbiórka. Kolejno odlicz...Gdzie jest druh...?
- Zaraz wyjdę, tylko skończę rozdział!”
Data: 25 lipca –środa
Miejsce: Puszcza Notecka baza ZHP Poznań–Wilda, obóz RR i okolica
„niespodzianka :)”: jogurt
Dyżur: Morpho i Lamy
Motyw: Skaut jest odważny/dzielny
Link do zdjęć: https://picasaweb.google.com/117854571035940874831/25LipcaSroda
Na śniadanie – to i owo. Rano okazało się, że haniebnie podszedł nas obóz ZHP, wykorzystując naszą ufność, naiwność i skłonność do gadulstwa.
Po południu grupa trzecia wprowadziła nas w świat Azji. W jednym z zadań mieliśmy poczuć, czym jest tzw podziemne chrześcijaństwo i musieliśmy „przemycić” Biblię. Stworzyli bardzo zróżnicowane zadania, wszystkie odpowiadające tematyce, każdy mógł się wykazać w innej dziedzinie. Wygrała grupa numer cztery.
Wieczorem zaś kadra z obozu ZHP wyzwała naszą kadrę na pojedynek w rugby. Przyjęliśmy dzielnie wyzwanie i z uniesionym czołem wybiegliśmy na boisko. Przedstawiam reprezentację RR: Dh Andrzej Polaszek, Dh Paweł Podgórski, Dh Rafał Nowak, Dh Jan Korf, Dh Jakub Groblewski, Dh Jakub Chmielewski i Dh Michał Piotrowski. Muszę pochwalić naszych, że jako pierwsi zdobyli punkt i chociaż okazało się, że w obcej drużynie znajdowały się dziewczęta uczęszczające hobbystycznie na treningi rugby, RR nie poddali się i zwycięsko przegrali 1:3! Akcja za akcją, drużyny miotały się po, nieco wyższej niż powinna, murawie. Rzucali sobą wzajemnie, odpychali, ranili co można, gryźli, spluwali, pocierali nerwowo nos i poprawiali fryzury. Co za mecz! Co za emocje! Nic nie zastąpi tego zapachu dobiegającego od zawodników! Na rozgrywkę przyszedł cały nasz obóz. Niesamowity doping w postaci cheerleader'ek z pomponami (tworzonymi na poczekaniu z chwastów i trawy) i cheerleader'ów z wymalowanymi brzuchami (nie wiem czy chcę wiedzieć jak je narysowali).
Po meczu szybko polecieliśmy się przebrać w stroje kąpielowe i zaraz wskakiwaliśmy do chłodnego jeziora, które było największym błogosławieństwem w ten upalny dzień. Błogo.
Dodatkowe informacje (cytaty):
- Nie ma cytatów. W obliczu klęsk dzielnie trenowaliśmy bycie dzielnym
Data: 24 lipca – wtorek
Miejsce: Puszcza Notecka baza ZHP Poznań–Wilda, obóz RR i okolica
„niespodzianka :)”: pączek
Dyżur: Wilki i Lisy
Motyw: Skaut jest uczciwy
Link do zdjęć: https://picasaweb.google.com/117854571035940874831/24LipcaWtorek
Na śniadanie znowu to i owo.
Przed obiadem Sokoły były na wywiadzie w Mokrzcu. Dostały zadanie dowiedzieć się od miejscowej ludności jak najwięcej o Raduszu. Jedna z grup na pytanie: „co to jest Radusz” usłyszała: „Ludzie coś gadali, że to hen za lasem. Ale ja tam ni wiem...”.
Po południu zaczęły się zabawy. Grupa druga zajęła się Australią i Oceanią oraz uczciwością. Wpadli na świetny pomysł, że każda grupa przyznawała sobie sama punkty, później weryfikowano je z ilością punktów nadanych przez organizatorów. Zadaniem, które mnie zaskoczyło było budowanie aborygeńskiego szałasu.
„Ognisko” było wyjątkowe, ponieważ zwało się wieczorem talentów! Wielu z nas zaprezentowała swoje. Niektóre nas zaskoczyły, ale wszystkie zachwyciły. Zachwycający byli również Aborygeni, którzy nawiedzili nasz wieczór talentów. Po pląsach ogłoszono, która drużyna wygrała dzisiejsze gry i zabawy. Zwyciężyła grupa trzecia!
Zakończyliśmy „ognisko” tańcami. Śmiało mogę powiedzieć, że dobrze się bawiliśmy.
Noc nadeszła szybko, więc polecieliśmy lulu, ale wszyscy pamiętaliśmy o modlitwie o Druha Arkadego, który wylądował dziś w szpitalu.
Dodatkowe informacje (cytaty):
- Rozmowa dwóch kolegów:
„- Idź nalej sobie wodę do manierki.
- Ale ja już przed chwilą siusiałem!”
- Cięty język sarkastycznej kadry w końcu został ucięty. Gdy, przez sieć krótkofalówkową, komentowali różnorodność posiłków. Okazało się, że w tym czasie w kuchni stał komendant bazy z naszą krótkofalówką – kucharki wszystko słyszały.
Data: 23 lipca – poniedziałek
Miejsce: Puszcza Notecka baza ZHP Poznań–Wilda, obóz RR i okolica
„niespodzianka :)”: jabłko
Dyżur: ZHP
Motyw: Skaut jest Czysty
Link do zdjęć: https://picasaweb.google.com/117854571035940874831/23LipcaPoniedziaEk
Z samego rańca, przed apelem, kadra postanowiła nam zrobić okrutną niespodziankę. Rozdała nam BIAŁE koszulki! I powiedziała, że ze względu na motyw dnia, mamy test czystości. Co gorsza, chwilę później okazało się, że na obiad będzie spaghetti z sosem bolońskim. Na skautów padł blady strach (mocno podkreślony kolorem koszulek). Nosiliśmy t-shirt'y zamiast mundurów. A na śniadanie, tym razem, to i owo.
Drugim zaskoczeniem była wizyta komendanta głównego – Druha hm. Jana Zająca.
Tego też dnia kilka zastępów wybrało się do sklepu w Mokrzcu. Jest to krótko mówiąc wieś licząca dwa, trzy domy w tym: w jednym jest sklep, w drugim zakład krawiecki. Zakupy poprawiły nam humor.
Po południu zaprezentowała nam się pierwsza grupa. Tematyką gier i zabaw była Afryka i czystość. Muszę przyznać, że zaskoczono nas cudownymi strojami (spódniczki z trzciny) i wymyślnymi zabawami, między innymi konkurs z przekazywaniem sobie wody z rąk do rąk. Konkurencje wygrała drużyna numer pięć. Nagrodą było zbiorowe zdjęcie z komendantami.
Wieczorem nie odbyło się ognisko, tylko usłyszeliśmy historię polskiej misjonarki
pani Honoraty Wąsowskiej, która przez kilka lat przebywała w Ugandzie. Opowieści towarzyszyła prezentacja ze zdjęciami, które wywarły na nas duże wrażenie. Pojęcie „mieć mało” nabrało zupełnie innego znaczenia.
Dzień zakończył się szczęśliwie, wesoło i „prawie czysto”. W nocy jednak kilka starszych zastępów usłyszało świadectwo Druha Jana Zająca.
Dodatkowe informacje:
- Na koniec opowieści pani Honoraty ogłosiła czas na zadawanie pytań. O to pierwsze:
- A mi umarła ciocia... - „zapytał” młodszy skaut.
Data: 22 lipca – niedziela
Miejsce: Puszcza Notecka baza ZHP Poznań–Wilda, obóz RR i okolica
„niespodzianka :)”: LION
Dyżur: Sokoły
Motyw: Skaut jest Duchowy
Link do zdjęć: https://picasaweb.google.com/117854571035940874831/22LipcaNiedziela
Od rana schemat ten sam (oprócz prezentów). Na śniadaniu to i owo. Chyba. Szczegółów nie znam, gdyż nasza drużyna objęła dyżur. Interesowałyśmy się tylko mopami, klopami, zlewami, zlewkami, podłogami i miotłami. Rotacyjnie interesował nas szlaban przy wjeździe na Bazę. Wywiad doniósł, że część skautów pojechała na mszę, część kąpała się w jeziorze, wypoczywała i raczyła się cuksami - krówkami. Odbyła się też społeczność.
Zastęp dyżurny obmyślił system czujek na stołówce, co udaremniło „niewinne”dowcipy ZHP (przykład z dnia poprzedniego: ketchup w dżemie).
Po południu ustawiono nas w szeregu i kazano odliczyć do pięciu. Celem tego działania było wyłonienie pięciu grup. Każda z nich jednego dnia miała przygotować gry/zabawy związane z wylosowanym kontynentem i motywem. Przez kolejne godziny ustalaliśmy vel knuliśmy plan wyznaczonych nam dzień.
Wieczorem odbyło się ognisko z ZHP. Z początku zdawało się, że nie nawiążemy z harcerzami nici porozumienia, jednak przy „świętym Jerzym” wszystkie troski i zawady zniknęły. Świetnie się razem bawiliśmy. Dzisiaj poznaliśmy brata Enia – Genia. Równie zabawny, ale problemy te same. To chyba rodzinne.
Dyżurne mogą się pochwalić, że unosząca się mgła i wszechobecny zapach chloru powalił na kolana oboźnego ZHP, który z oczami niczym spodki ocenił pozytywnie wysprzątane toalety. A dzień „czysty” dopiero w poniedziałek!
Dodatkowe informacje:
- Dzięki świetnie zorganizowanej sieci krótkofalowej wydał się fortel kadry. Przedstawiciel tej specyficznej społeczności (znany pod pseudonimem „Trębacz”) niewinnie spytał się o alarm nocny w czasie zajęć ze skautami. Wszyscy odkryli jakim złośliwym i przeokrutnym tworem jest rangerowa kadra. Alarm oczywiście się nie odbył.
- Odkryliśmy również, że ze względu na płeć, chłopcom szybciej schną włosy (wiekopomnego odkrycia dokonał Tomek Bigos)
- By wejść do naszego obozu trzeba było powiedzieć hasło, które było motywem dnia. Jeden z druhów trochę je przeinaczył i zamiast powiedzieć warcie „duchowy” rzekł: „duchowny” co rozbawiło wszystkich wokół.