Jedziemy wspak, w dół
mapy, Poznań jest na północy,
nad nami grzmią pioruny jak
wystrzelone z procy.
Wiem, że burczy w brzuchu,
wiem i wszystko słyszę,
czekaj zjem batonika.
Ciszej! Bo Druh usłyszy.
Hej, hej na pierwszym
postoju!
Hej, hej na drugim postoju!
Hej, hej na trzecim postoju!
Jedziemy w trudzie, ZNOJU!
Hej, hej na czwartym
postoju!
Hej, hej na piątym postoju!
Hej, hej na szóstym
postoju!
Jedziemy w trudzie, ZNOJU!
Widzę jak samochody jadą
po stu kałużach
i wszystkich ochlapują,
„lubię się” w błocie nużać.
Zaparowane szkiełka,
szczegółów nie opiszę
siodełko w żydź się
wbija i chyba gorzej słyszę.
Hej, hej na siódmym
postoju!
Hej, hej na ósmym postoju!
Hej, hej na dziewiątym
postoju!
Jedziemy w trudzie, ZNOJU!
W krainie meta/Czmoniec, w
obierkach tonę sobie,
trochę egoistycznie, stoję
i „nic nie robię”.
Ciało jest obecne, grzeczne
i przy stoliku
A jęzor się wyrywa , wszak
pączków jest bez liku.
Krzyczą, że chować się
przed nocą i w śpiwory kryć,
Rozkładam karimatę,
solidarnie milczysz.
Chrapanie i kopanie, znosisz
je cierpliwie.
Też w rajdzie uczestniczę,
tylko trochę autystycznie.
Sens jest w przyjaźni, ty
też to wiesz,
i choć nie zawsze razem,
coś między nami jest.
Uśmiecham się do siebie,
trochę tajemniczy.
Nie pytasz o czym myślę,
dla nas się skauting liczy
Hej, hej na pierwszym
postoju!
Hej, hej na drugim postoju!
Hej, hej na trzecim postoju!
Wracamy w trudzie, ZNOJU!
Czuwaj!
Dh Bazyl vel Irmina
fot brak aparat zdechł był w czasie
burzy