sobota, 22 września 2012

Rajd Rowerowy Trzykolne Młyny/Czmoniec


Jedziemy wspak, w dół mapy, Poznań jest na północy,
nad nami grzmią pioruny jak wystrzelone z procy.
Wiem, że burczy w brzuchu, wiem i wszystko słyszę,
czekaj zjem batonika. Ciszej! Bo Druh usłyszy.

Hej, hej na pierwszym postoju!
Hej, hej na drugim postoju!
Hej, hej na trzecim postoju!
Jedziemy w trudzie, ZNOJU!

Hej, hej na czwartym postoju!
Hej, hej na piątym postoju!
Hej, hej na szóstym postoju!
Jedziemy w trudzie, ZNOJU!

Widzę jak samochody jadą po stu kałużach
i wszystkich ochlapują, „lubię się” w błocie nużać.
Zaparowane szkiełka, szczegółów nie opiszę
siodełko w żydź się wbija i chyba gorzej słyszę.

Hej, hej na siódmym postoju!
Hej, hej na ósmym postoju!
Hej, hej na dziewiątym postoju!
Jedziemy w trudzie, ZNOJU!

W krainie meta/Czmoniec, w obierkach tonę sobie,
trochę egoistycznie, stoję i „nic nie robię”.
Ciało jest obecne, grzeczne i przy stoliku
A jęzor się wyrywa , wszak pączków jest bez liku.

Krzyczą, że chować się przed nocą i w śpiwory kryć,
Rozkładam karimatę, solidarnie milczysz.
Chrapanie i kopanie, znosisz je cierpliwie.
Też w rajdzie uczestniczę, tylko trochę autystycznie.

Sens jest w przyjaźni, ty też to wiesz,
i choć nie zawsze razem, coś między nami jest.
Uśmiecham się do siebie, trochę tajemniczy.
Nie pytasz o czym myślę, dla nas się skauting liczy

Hej, hej na pierwszym postoju!
Hej, hej na drugim postoju!
Hej, hej na trzecim postoju!
Wracamy w trudzie, ZNOJU!

Czuwaj!
Dh Bazyl vel Irmina
fot brak aparat zdechł był w czasie burzy